Saturday, June 27, 2015

Pytanko, Knoxville, wizyta Moniki, motywowanie do działania... Czyli wszystko na raz! :)

// ENGLISH VERSION HERE //



Hejka!

Na początek piosenka!



Czy Wy lubicie posty w stylu "wszystko i nic", czyli takie pomieszanie z popłątaniem z ciekawostkami z ostatniego czasu? Bo z jednej strony niby to ja decyduję o tym, jak piszę na własnym blogu, ale z drugiej strony, jakkolwiek słodko by to nie zabrzmiało, gdyby nie Wy, to bym nie pisała! Dlatego też chciałabym poznać Wasze zdanie. Tym bardziej, że czasami piszę i piszę, i później mam wrażenie, że moje posty są straszliwie długie i nie raz mam wrażenie, że trochę ZA długie, a nudzenie nie jest moim celem.

Jestem taaaaaka chora! Normalnie mam wrażenie, że zaraz umrę... Nie raz widzę w internecie jakieś memy, że jak faceci mają katar to zachowują się jakby umierali :D Od razu mówię - bawi mnie to i wcale nie uważam, że wszyscy tak mają! No ale ja się właśnie czuję w taki sposób teraz. Także jakby mój post był trochę chaotyczny to wiecie.. Zwalcie to na moje samopoczucie.

Pojechaliśmy z Nathanem do Knoxville, Tennessee (3,5h drogi autem od nas na północ). On do pracy, ja na "zwiedzanie". W sumie nic ciekawego nie widziałam i żałuję, bo nie mam o czym opowiedzieć. Jedyne zdjęcie jakie zrobiłam, to foto wegańskiej kokosowo-czekoladowej babeczki. Pycha!

Fang zabiera Alicię na tydzień na jakiś rejs, chyba w poniedziałek, ale nie jestem pewna, bo dogadanie się z tą kobietą graniczy z cudem... A do mnie we wtorek przylatuje Monika, która aktualnie jest au pair pod Bostonem i myślę, że fajnie spędzimy czas! No i mam nadzieję, że wtedy będę miała trochę zdjęć, bo ostatnio żadnych nie robię... Ale wrzuciłam dzisiaj krótki filmik z Cleo na Instagram, który zobaczyć możecie TUTAJ :)



Obejrzałam jakiś czas temu na YouTube ten słynny wykład motywacyjny Łukasza Jakóbiaka. Przedwczoraj przy okazji rozmowy z Nathanem przypomniałam sobie o nim i pomyślałam, że Wam napiszę to, o czym kompletnie zapomniałam, a co przyszło mi do głowy po obejrzeniu go i o czym zresztą rozmawiałam z moimi koleżankami i siostrą. Opowiadał on tam o tym, jak osiągnął swoje cele, którymi wtedy były spotkania z różnymi gwiazdami. Twierdzi, że jego historie będą motywacją dla innych. Czy są dla mnie? Nie. W sumie jakbym mogła to zmieniłabym "wykład motywacyjny" na "historyjka o zdjęciu z Lady Gagą" ;) Ale skoro tak już zostało to nazwane, to tego będę się trzymać, bo w końcu nie ode mnie to zależy. Wykład ten nosi tytuł "Skąd brać siłę i motywację do realizacji swoich marzeń?" i obejrzeć go możecie klikając TUTAJ.

Znacie to powiedzonko, że Polak zawsze coś wykombinuje? Wydaje mi się, że nie ma osoby, która by tego nie słyszała. Wszystko było okej, dopóki nie usiadłam i nie poczytalam kilku artykułów oraz nie zobaczyłam wspomnianego przeze mnie przed chwilą filmiku. Tak się zastanowiłam... Czy to kombinowanie i spełnianie swoich marzeń musi wiązać się z kłamaniem, łamaniem przepisów, manipulowaniem? Jeśli czyimś największym marzeniem jest spotkanie Lady Gagi i później prowadzenie "wykładów" na ten temat jeżdżąc po całej Polsce chwaląc się tym zdjęciem, to proszę bardzo, nie mój interes. Ale powiem Wam szczerze, że nie podoba mi się to i tego typu osoby nie są żadnym wzorem do naśladowania dla mnie. I wcale nie jestem zazdrosna, uprzedzając myśli niektórych :), bo sama w życiu zrobiłam mnóstwo - w moim odczuciu - świetnych rzeczy i rozmawiałam ze sławnymi na całym świecie ludźmi i nie tylko. I nie musiałam ani kłamać, ani udawać kogoś kim nie jestem, ani łamać żadnych przepisów, bo da się bez tego. W zamian niektórzy dumni są z tego, jak bardzo potrafią wkręcać innych. I ja nie mówię tylko o Łukaszu, bo znam więcej przypadków tego typu. Później czytam w internecie komentarze, że uczciwie nic się nie da w Polsce załatwić i... załamuję ręce. Przykre to jest według mnie.

Swoją drogą, z filmiku nie dowiedziałam się niczego na temat tego, co zostało zawarte w tytule i wtedy pomyślałam też sobie o jeszcze jednej rzeczy. Myślę, że jeśli ktoś na siłę potrzebuje kogoś innego do zmotywowania go to znaczy, że tak naprawdę nie chce/nie potrzebuje zrobić tego, co siedzi mu w głowie. Naklejanie załóżmy zdjęć bardzo szczupłych dziewczyn na lodówkę po to, by pomóc sobie schudnąć jedząc mniej mija się z celem i, według mnie, jest krzywdzące (a nawet pewna psycholog poradziła ten sposób!). Jeśli ja chcę czegoś, to żadna motywacja nie jest mi potrzebna, bo po prostu wstaję i to robię albo przynajmniej się staram. Natomiast jeśli coś stoi mi na przeszkodzie, to najpierw zajmuję się tą rzeczą, zamiast odsuwać ją na bok, bo to jest zawsze coś ważnego. I myślę, że to tak działa u wszystkich, tylko nie każdy zdaje sobie z tego sprawę.

Także żadnych postów motywacyjnych u mnie nie zobaczycie :) A przynajmniej nie takich celowych.


Życzę powodzenia w spełnaniu marzeń i do następnego!
Aga



PS. W sierpniu mój blog obchodzić będzie drugie urodziny! Szykuję z tej okazji małą niespodziankę :)
PS2. Wiecie, co Wam powiem? Ostatnio nie pałam jakąś pozytywną energią i w sumie myślę, że da się to wyczuć, nie? Mam kilka schodów przed sobą, po których muszę wejść i nie jest to łatwe, ale dam radę!

A question, Knoxville, Monika's visit, a motivation to action... All at once! :)

// WERSJA POLSKA TUTAJ //



Hey!

First, a song!



Do you like "everything and nothing" kind of posts which is just set of stuff that happened previously? Because on one hand, I decide about what I'm talking about here but on the other one, however sweet it'll sound, if not you, I wouldn't post anything! That's why I'd like to know your opinion. Especially because I sometimes type and type and then I have this impression that my posts are extremely long and, sometimes, way too long. Boring you isn't my goal.

I'm sooooooo sick! I have this impression that I'm going to die... I often see those memes on the Internet when men have a runny nose, they act as if they're dying :D I'm telling you - it's funny to me and I don't think that all of the men are the same! But well, I feel exactly like this right now. So if my post is a little bit chaotic then, you know, put the fault on the way I feel.

Me and Nathan went to Knoxville, Tennessee (3 hr 30 mins away from us). He went there from work and I wanted to "explore". Unfortunately I didn't see anything interesting and I don't really have anything to say in here about this trip. The only picture I took was a pic of a vegan coconut-chocolate cupcake. Yummy!

Fang is taking Alicia for a cruise, on Monday I think.. But I'm not sure because coming to an understanding with this woman would be like a miracle... And on Tuesday, Monika - a Polish au pair living in Boston now - is coming to visit me and I think we'll have a good time! And I hope I'll take some pictures then because I don't take any lately... Today I posted a short video of Cleo on my Instagram which you can see by clicking HERE :)



Some time ago I watched a motivational speech on YouTube by Łukasz Jakóbiak when he was talking while a Polish TEDx conference. To keep it short - he's a Polish guy who has his own talk-show on YouTube in which he interviews celebrities - mostly Polish ones but not only so he has a few videos in English as well. The day before yesterday while talking to Nathan, I remember this video and I thought I'd tell you something I thought after I watched it and I talked about it with my sister and friends but forgot to share here. He was talking about how he reached his goals which, at that point, were meeting famous people. He thinks that his stories will be a motivation for others. Are they any kind of a motivation for me? Nope. Also, if I could, I'd change "motivational speech" to "a story about a pic with Lady Gaga" ;) But since it's named like this, I'll hold on to it because it doesn't depend on me. Speech is called "Where to get a strength and a motivation to make your dreams come true from?" and you can see it HERE but it's only in Polish.

There's this saying that A Pole will always contrive something. I think there's not a one Polish person who didn't hear it. Everything was fine until I sat down to read several articles and I saw this video I mentioned above. I thought, does this contriving and making your dreams come true have to go together only with lying, breaking laws, manipulation? If someone's biggest dream is to see Lady Gaga and then to have these "speeches" traveling all over Poland then okej, that's fine, not my business. But, to be honest, I don't like it and people like that aren't any role model for me. And I'm not jealous because I did a lot of things in my life which were - in my opinion - great, and I talked to people who are famous all over the world and more. And I didn't have to lie or pretend anyone who I'm not, or break any rules because it's possible without all those things. Instead, some are proud of how well they can mess with people. And I'm talking not only about Łukasz because I know more people of this kind. Later what I read on the Internet is that you can't do anything being honest in Poland and... I don't know what to say. It's sad to me.

I thought one more thing. In my opinion, if someone desperately needs someone else to motivate him then it means that he doesn't really want/need to do whatever he has in mind. For example, putting a pictures of very skinny girls on a fridge to help you eat less is, to me, pointless and prejudicial (and even one psychologist said to do it!) If I want something then no motivation is needed, I just get up and do it or at least try. And if there's something on the way, I take care of this thing first instead of putting it away because it's always something important. And I also think that this is the way it works with all the people but not everyone realizes that.

So you won't see any motivational posts on my blog :) At least not purposeful ones.


I wish you good luck with making your dreams come true and I'll talk to you next time!
Aga



PS. My blog will be 2 in August! I'll have a little surprise for you on this occasion :)
PS2. You know what else I'll tell you? Lately, I don't really have much of a positive energy and I think you can feel it, can't you? I have several steps in front of me and it's not easy to go up, but I'll make it!

Friday, June 19, 2015

Co nowego u mnie? Rzeczy z ostatnich dwóch tygodni. I "ziarenko miłości" zasiane we mnie!

// ENGLISH VERSION HERE //



Co u mnie? Wszystko w porządku ;). 

Na śmierć zapomniałam Wam napisać, że na początku czerwca byłam w urzędzie imigracyjnym w Atlancie oddać odciski palców. Wszystko poszło sprawnie pomijając fakt, że czekałam chyba 45 minut, bo tyle było ludzi przede mną. W środku nie można było mieć żadnych torebek, plecaków ani nic takiego i nie można było również mieć telefonów. Tylko potrzebne dokumenty. Kobieta, która brała moje odciski - najpierw wszystkie na raz, potem kciuki i potem każdy palec obu rąk po kolei - powiedziała, że jestem za wysoka i musiałam stać skrzywiona przez cały czas, bo inaczej moje odciski nie byłyby wzięte prawidłowo ehhh No i teraz to w sumie już nic nie mogę zrobić oprócz czekania na wyznaczenie terminu interview. Jakby wierzyć średnim czasom oczekiwania dostępnym w internecie to powinnam dostać list jakieś cztery miesiące po oddaniu odcisków, co miałoby miejsce we wrześniu, natomiast rozmowa powinna się odbyć ok. 40 dni po tym. Zobaczymy!

Pojechałam dzisiaj na pocztę, by wysłać paczkę do mojej siostry. Gdy czekałam aż pani znajdzie jakieś tam dostęne opcje dla mnie w swoim komputerku, obok mnie stanęła jakaś kobieta, której nigdy wcześniej na oczy nie widziałam. Pani z poczty zapytała: "czy wy jesteście razem? Jesteście bardzo podobne, wyglądacie jak matka i córka!" Gdy powiedziłyśmy, że nie, to usłyszałyśmy kolejne pytanie: "może pani też jest z Polski!" i okazało się, że owa kobieta ma matkę Polkę i ojca z Ukrainy, ale oczywiście po polsku nie mówi ani słowa. I wszystko było okej dopóki owa Polko-Ukrainka zapytała mnie: "chodzisz do jakiegoś kościoła?" Ja już tutaj miałam przeczucie, że przyjemnie to ta rozmowa się nie potoczy i normalnie odpowiedziałam, że nie, na co usłyszałam, że POWINNAM iść do tego, do którego ona chodzi i czy chcę, by mi zapisała godziny. Odpowiedziałam, że nie, dziękuję, nie skorzystam. Pani zaczęła więc opowiadać: "oh, ale przecież musisz wierzyć w Boga! To on cię chroni każdego dnia i on cię kocha najbardziej! Mam nadzieję, że kiedyś przyjdzie do ciebie i się nawrócisz, bo na razie błądzisz." Postanowiłam jej przerwać i powiedziałam, że rozumiem, że wiara jest dla niej bardzo ważna i że chciałaby, żebym ja miała takie samo podejście, ale ja nie mam ochoty o tym słuchać, bo dobrze mi jest jak jest i nie mam zamiaru tego zmieniać. Usłyszałam w odpowiedzi: "ja tylko zasiewam w tobie ziarenko miłości od Boga i ono w końcu wykiełkuje, zobaczysz!" Odpowiedziałam, że nie sądzę, by to się kiedykolwiek stało oraz że czuję się nieswojo, gdy mówi mi to wszystko tak wolno, jednym tonem i patrząc na mnie tak bardzo otwartymi oczami, więc nie chcę jej słuchać już więcej... O_O
Wniosek z tego taki: wiara jest prywatną sprawą każdego człowieka i namawianie kogoś do "nawrócenia" nie ma w ogóle racji bytu i osobiście tego typu ludźmi otaczać się nie mam zamiaru. Nawet na poczcie. 

Jako że jest gorąco i słonecznie to w zeszły weekend pojechaliśmy z Nathanem nad Lake Lanier, gdzie byliśmy już kiedyś i pisałam o tym TUTAJ. Fajnie było. Nie było jakoś bardzo tłoczno, więc dało się znaleźć wolne leżaki na plaży. Kolejki na zjeżdżalnie również nie były długie, więc na szczęście nie marnowaliśmy czasu! Czas się troszkę marnuje jedynie po drodze, bo jak nie ma korków to jedzie się tam ode mnie godzinę i 20 minut, a niestety aktualnie trwają prace drogowe na dwóch autostradach, więc zajęło nam to 20 dodatkowych minut :(.
Jeśli ktoś z Was mieszka w okolicy Atlanty i nigdy tam nie był, to myślę, że warto się wybrać. Bardzo fajne miejsce na spędzenie wolnego czasu czy to samemu, czy z dziećmi, czy przyjaciółmi. Mają tam jezioro, jak sama nazwa wskazuje :D, zjeżdżalnie wodne, można wypożyczyć łódki, motorówki i inne sprzęty, są restauracje i budki z lodami, duży basen z generowanymi falami... Polecam! 

Jakiś czas temu w poście o wzroście (rym!) wspomniałam o filmikach, które widziałam na YouTube dotyczących wysokich dziewczyn noszących wysokie szpilki. Jedna osoba w komentarzach poprosiła o linki do tych fimików i powiedziałam, że podam, o czym kompletnie zapomniałam i tego nie zrobiłam. Głupio mi trochę i proszę na przyszłość - jeśli ktoś mnie o coś pyta i ja mówię, że to zrobię, a tego nie robię przez jakiś czas, to proszę o przypomnienie w komentarzach, bo na pewno wyleciało mi to z głowy. Niestety po tym czasie nie znajdę już wszystkiego, co widziałam, ale mogę pokazać te, które znaleźć mi jest łatwo: Tall Outstanding Women in New York - KLIKTall girls in high heels and how to have confidence - KLIKI'm tall and I love heels but I get bullied for it - KLIK. Mam nadzieję, że nadal mnie czytasz i te linki Cię usatysfakcjonują chociaż po części :).

Pytałam w poprzednej notce o kogoś, kto zna się na stronach internetowych i chciałabym powiedzieć, że to już nieważne, bo odezwała się do mnie znajoma, więc uzyskałam pomoc, jakiej potrzebowałam. Dzięki za Wasze wiadomości!

Na koniec trzy fotlo z Instagramu i piosenka!







Do następnego!
Aga

What's new with me? Stuff from past two weeks. And a "seed of love" sown inside of me!

// WERSJA POLSKA TUTAJ //



What's up with me? I'm fine ;)  

I completely forgot to tell you that at the beginning of June I went to an immigration office in Atlanta to left my fingerprints. Everything went well instead of my 45-minutes wait because there was so many people in front of me. You can't have any bags or anything inside, you can't have cell phones either. Only documents you need. A woman who took my fingerprints told me I was too tall and I had to stand in this weird position twisted one way because otherwise my fingerprints wouldn't be correct. Really? And now I can't do anything else but waiting for my interview. If you can believe in what they say on the Internet, I should get a letter with a date for my interview after about 4 months after my first visit in the office which would be around September and the interview should be scheduled around 40 days after that. We'll see!

I went to a post office today to send a package to my sister. When I was waiting for a woman to find some options for me in her computer, another woman stood next to me; I've never seen her before. The woman working there asked: "are you together? You look very alike, you look like you're a mother and a daughter!" When we said we didn't know each other we heard one more question: "maybe you're from Poland too!" and she said that her mother is from Poland and father from Ukraine but she obviously didn't speak Polish at all. Everything was fine until this "Poland-Ukrainian woman" asked: "do you go to any church?" And right then I already had a feeling that this conversation wouldn't go smoothly. I answered normally that I don't and then she said that I SHOULD go to the one she goes to and she asked if I wanted her to write down time for me. I said no, thank you, I won't use it. She said: "oh, but you have to believe in God! He protects you every day and he loves you the most! I hope he'll come to you one day and you'll change because now you err." (Btw, "err" is a word which Google Translation told me to use and I hope it's a correct one.) I decided to interrupt her and I said that I understood that religion is important to her and that she'd like me to have the same opinion but I didn't want to listen about this anymore and I feel fine with the way I live, and I didn't want to change anything. Then she said: "I sow the seed of God's love and it'll sprout, you'll see!" I said I didn't think it'd happen and that I felt creeped out when she was talking to me so slowly, in one tone and looking at me with her eyes wide open and I didn't want to listen anymore... O_O
A conclusion is: religion is a private thing of each person's and convincing someone to start believing shouldn't exist and personally I don't want to have people like that woman around me. Even at the post office.

Since it's very warm and sunny, me and Nathan went to Lake Lanier where we went to a long time ago as well and I talked about this HERE. It was pretty cool, not very crowded so we could find free seats on the beach. Lines to slides were not long either so we didn't waste our time! The only wasted time was on the way because when the rout is clear it takes like an hour and 20 minutes but unfortunately there are some road works on the way so it took 20 minutes more :(    

Some time ago in my post about being tall I talked about videos on YouTube about tall girls wearing high heels. One person in comments asked me for these videos and I said I'd give you them but I totally forgot and I didn't do it. So my request is - if you ask me for something and I say I'll do it and I don't do it for a longer time, remind me about this because it's very possible I simply forgot. Unfortunately now I won't find everything but I can give you these three:  Tall Outstanding Women in New York - CLICKTall girls in high heels and how to have confidence - CLICKI'm tall and I love heels but I get bullied for it - CLICK

For goodbye, three pics from my Instagram and a song!







Talk to you next time!
Aga

Sunday, June 14, 2015

Mój wymarzony świat.



Zapomnijcie na moment o swoich lękach, przekonaniach, wierzeniach i wobraźcie sobie, że żyjemy w świecie, w którym...

(Wszystkie pogrubione wyrażenia umieszczone w cudzysłowiu są przykładami z życia wziętymi z ostatniego czasu wziętymi z polskich stron internetowych - niektóre skierowane do mnie, ale nie wszystkie.)

Każdy człowiek może mieć swoje własne zdanie na każdy temat. Co więcej, jest on wolny do wygłaszania tego zdania nawet w sytuacji, gdy większość lub nawet wszyscy inni w danej grupie uważają inaczej. I jego własna, inna opinia nie jest powodem do obrażania go, nazywania go "głupim" czy też twierdzenia, że "nie ma mózgu" czy też że jest "zazdrosny", tylko raczej jest to podstawa do owocnej dyskusji. Lub mniej owocnej, ale chociaż dyskusji jakiejkolwiek bez obrażania siebie nawzajem i bez usilnego przekonywania, że moja racja jest jedyną właściwą, a jak ktoś myśli inaczej, to jest "ograniczony umysłowo".
Co za tym idzie, ludzie szanują siebie nawzajem i potrafią rozwiązywać problemy poprzez rozmowę i szczere wyrażanie swoich uczuć, zamiast ukrywania ich i wypominania ich po latach - "bo w sierpniu 2009 roku powiedziałeś to i to, i ja tego bardzo nie lubiłam, a teraz twierdzisz, że..." Jeśli natomiast ktoś w moich oczach traci mój szacunek do niego, to nie zaczynam uważać go za gorszego człowieka czy też nie obrażam go od "debili", tylko zwyczajnie przestaję z tą osobą rozmawiać, bo posiadanie w swoim otoczeniu ludzi, których nie potrafię/nie chcę zaakceptować mija się z celem i oboje się denerwujemy.
Nie ma żadnej religii i ludzie mają swoje własne opinie, które podparte są ich własnymi doświadczeniami, a nie tym, co mówi im kościół, jakikolwiek by on nie był. Nie żyją w strachu, że jak umrą, to zostaną ocenieni przez kogoś, kogo nigdy w życiu na oczy nie widzieli i prawdopodobnie nie zobaczą i będą mieli problemy. Robią to, co uważają za słuszne licząc się jednocześnie z ewentualnymi konsekwencjami ich własnych czynów pamiętając, że decyzje jakie podjęli były najlepszymi, jakie mogli podjąć w danym momencie. Nie boją się tej siły wyższej za każdym razem, gdy zrobili coś "złego", bo nikt nie wyznacza co jest złe, a co dobre i oni sami robią to, co uważają za słuszne, a nie co za słuszne uważa "siła wyższa".
Szkoła jest czymś przyjemnym; miejscem, do którego dzieci chodzą, bo lubią, a nie dlatego, że muszą. Nie boją się, że jak pójdą to dostaną 1 z matmy, bo nauczyciele są po to, by pomóc, a one uczą się tego, czego chcą w danej chwili. Mają możliwość wyjścia z klasy, gdy czują się znudzeni czy śpiący lub też zjedzenia kanapki w czasie trwania zajęć, gdy są głodni. Nie dostają ocen niedostatecznych za brak prac domowych i nie ma klasówek, bo każdy uczy się w swoim własnym tempie na poziomie swoich własnych możliwości.
Seks nie jest tematem tabu i dorośli nie oburzają się słysząc jedynie to słowo czy też nie zakrywają oczu dzieciom oraz nastolatkom, gdy nagle w filmie pojawi się rozbierana scena. Dzieciaki mają legalny dostęp do prawdziwych informacji i mogą porozmawiać o swoich wątpliwościach oraz zadawać pytania o jakichkolwiek rzeczach związanych z seksem i dostają odpowiedzi, które są faktami. Nie są straszeni, że "seks jest tylko dla męża i żony, pierwszy raz bardzo boli i ogólnie to żona jest po to, by usługiwać mężowi". Gdy 6-latka pyta rodzica skąd się biorą dzieci, to dostaje prawdziwą informację zamiast historii o pszczółkach i kwiatkach czy też dzieciach pochodzących z kapusty, co tylko niszczy jej światopogląd i pozostawia w niewiedzy i ciekawości przez długi czas. Już piętnastolatki uprawiają bezpieczny i świadomy seks, z którego czerpią przyjemność i są świadomi własnej seksualności oraz, co więcej, lubią swoje własne ciała i nie wstydzą się ich, ponieważ nigdy nie byli na siłę zamykani w pudełku o nazwie "tabu". No i homoseksualiści mają takie same prawa jak heteroseksualiści i nie potrzebują żadnych parad równości, bo nikt ich nie dyskryminuje.
Rodzice nie biją swoich dzieci, a w zamian za to szanują je i chętnie słuchają ich zdania na jakikolwiek temat, nie zapominając jednocześnie o swoim własnym. Nie dają kar, nie krzyczą, nie zamykają w pokoju, nie pouczają, a raczej pomagają i rozmawiają.
Nie ma żadnych wyznaczników piękna w stylu "jak masz rozmiar 36, większy biust, płaski brzuch i wcięcie w talii, zaokrąglone biodra, max. 174cm wzrostu i długie nogi to jesteś piękna; wszystko inne się do niczego nie nadaje". Nie istnieje coś takiego, jak promowanie chudości/otyłości, tylko raczej bycia zdrowym. I nieważne czy osoba zdrowa ma wagę odpowiednią do swojego wzrostu, czy ma 5kg nadwagi - nikt nie rzuca się na drugiego człowieka z powodu tego, jak wygląda. W efekcie czego choroby typu anoreksja czy otyłość nie istnieją. Nie ma też przekonania, że kobieta musi nakładać makijaż na swoją twarz, by wyglądać "lepiej".
Ludzie ubierają się jak chcą i nie ma sytucji, kiedy ktoś usłyszy od kogoś innego tekst w rodzaju: "te czarne rajstopy i szorty na twoich nogach nie wyglądają gustownie i mam prawo, by to powiedzieć, bo pisałam o tym pracę dyplomową i to jest zasada, z którą się nie dyskutuje". Nie istnieją żadne poradniki dotyczące tego, jak się ubierać, a jak się nie ubierać. Ludzie wybierają te ciuchy, które im się podobają i w których czują się dobrze, a na ulicach widać kobiety z niebiesko-zielonymi włosami w puchowych różowych kurtkach i krótkich szortach, pod którymi mają żółte rajstopy i nikt nie wyzywa ich od "nienormalnych" czy też nie twierdzi, że są "pozbawione gustu", bo każdy ma swój własny gust i nie ma odgórnie wyznaczonych zasad.
Nie ma jakichś zasad typu "na weselu musi być wódka, bo wtedy ludzie lepiej się bawią i są bardziej wyluzowani". Potrafią bawić się bez alkoholu, bo nie boją się tego, "co inni pomyślą?!" Nie wstydzą się przed innymi ludźmi i nie potrzebują żadnych dopalaczy tylko po to, by spędzić fajny czas czy to na weselu, czy na urodzinach, czy na zwykłej imprezie. 
Ludzie nie zabijają zwierząt, by jeść ich mięso lub inne produkty ich pochodzenia. Nie krzywdzą zwierząt testując na nich jakiekolwiek produkty. Nie zabijają dla zabawy i nagród! Szanują inne żywe stworzenia i nie traktują ich jako czegoś niższej kategorii. Mają wiedzę na temat pożywienia, ciała człowieka i tego, co to ciało potrzebuje i nie kłócą się z innymi nie posiadając nawet podstawowej wiedzy. Są zdrowi, mają więcej energii, nie mają problemów skórnych czy trawiennych...
Kobieta spacerująca z noworodkiem w parku może nakarmić je piersią, gdy ów noworodek płacze z głodu i nikt nie nazwie jej "obrzydliwą krową" tylko dlatego, że raczy odsłonić kawałeczek swojej piersi w miejscu publicznym, by jej dziecko miało okazję zjeść. Nie piętnuje się matek, które wolą rodzić przez cesarskie cięcie i nie nazywa się ich "niegodnymi do posiadania dzieci" z tego powodu. Każda kobieta decyduje o swoim własnym ciele w sposób, jaki uważa za stosowny i najlepszy dla niej i nikt inny się nie wtrąca, bo każdy wie, że to jej własne ciało.
Ludzie z tatuażami i kolczykami mogą znaleźć sobie normalną pracę, w której nie muszą wszystkiego zakrywać/zdejmować i nie ma przekonania, że ci wytatuowani to źli i nie nadają się do pracy na poważniejszych stanowiskach. Ludzie nie oceniają siebie nawzajem przez pryzmat tego, czy ktoś ma ozdobione ciało, czy nie. Wolą raczej poznać daną osobę, porozmawiać z nią i w taki sposób wyrobić sobie o niej jakieś zdanie. Nie ma więc rónież rasizmu pod żadnym względem, bo ludzie nie patrzą na wygląd drugiej osoby, a na jej charakter słuchając się nawzajem.
Ludzie nie wegetują, a żyją zarabiając godną stawkę i nie harując jak woły za najniższą krajową. Stać ich na opłacenie wszystkich rachunków, kupowanie jedzenia, na jakie mają ochotę, przyjemności w postaci kina, koncertów czy innych zakupów, wakacje i odłożenie czegoś na później, mając jednocześnie czas na życie rodzinne i odpoczynek. Mogą pozwolić sobie na posiadanie trójki dzieci, jeśli chcą, bez obawiania się, że nie będą mieli pieniędzy na wyprawki szkolne, jedzenie, ciuchy czy lekarzy. 
Media nas nie okłamują, nie ma propagandy w żadnej sferze czy to "pij mleko, będziesz wielki", czy też "dzisiejsza młodzież jest głupia" i nie ma straszenia obywateli rzeczami i wydarzeniami, które tak naprawdę nigdy nie miały miejsca, a są tylko ich wymysłem, by nakierunkować ludzi w sposób, w jaki oni chcą. Rząd liczy się ze zdaniem ludzi i nie zarabia kilkanaście razy więcej niż przeciętny człowiek. Ludzie nie są manipulowani i skłócani ze sobą. Każdy ma swoją opinię i jeśli ktoś np. woli wyjechać do innego kraju czy nie iść na wybory, to nie jest od razu pouczany i obrażany, tylko zrozumiany i zostawiony w spokoju.

Ehh, mogłabym tak pisać i pisać, ale obawiam się, że za bardzo się rozmarzę... Co byście dodali do tego, co napisałam? Albo co byście odjęli?


Do następnego!
Aga


PS. Na początku ten post miał dwie części, ale doszłam do wniosku, że był za długi, więc podzieliłam i druga część pojawi się za kilka dni :) To tak informacyjnie dla tych, którzy widzieli całość wcześniej.

My dream world.

// WERSJA POLSKA TUTAJ //



Forget about your fears, believes, opinions for a moment and imagine we live in a world in which...

(All of the bold phrases placed in quotation marks are what I read/heard lately on Polish websites - some of them were directed to me but not all of them.)

Each person can have his own opinion about each subject. What's more, he's free to express his opinions even in a situation when most of the people or even all the rest think differently. And his own, different opinion isn't a reason to insult him, to call him "stupid" or to say he "doesn't have a brain" or he's "jealous" but it's a reason to have a conversation without insulting one another and pushing this person that his opinion is the right one and if someone thinks something different, then it means he's "narrow-minded". 
Regarding to that, people respect each other and they're able to solve their problems via talking and being honest with their feelings instead of hiding them and resenting someone after years - "because in August 2009 you said this and that and I really didn't like it and now you're saying that..." If someone, in my eyes, loses my respect toward him, I don't treat him as a worse person than me and I don't insult him calling him an "idiot" but I stop talking to this person because having someone I can't/don't want to tolerate in my area doesn't make sense to me and we both get nervous.
There's no religion anywhere and people have their own opinions which are based on their experiences and not on what religion says, whatever it is. They don't live in fear that when they die, they'll be judged by someone who they never saw in their lives and who they probably won't see ever and they'll be in trouble. They do what they think is the best counting with the possible consequences of what they did remembering at the same time that decisions they made were the best ones they could make at the time. They're not afraid of anyone above every time they did something "wrong" because nobody says what's wrong and what's good and they do whatever is good for them.
School is something pleasant; a place where children go to because they like it, not because they have to. They're not afraid that if they go there, they'll get F from math because teachers are to help and they study whatever they want to at the time. They can go out of a classroom when they feel bored or sleepy or to eat a sandwich during classes when they're hungry. They don't get Fs from not having a homework and there's no exams because each person learns in her own speed on the level of her own abilities.
Sex is not tabu and adults don't get upset hearing only that word and they don't cover children's or teenagers' eyes when in a movie there's a sex scene. Kids have a legal access to true information and they can talk about their doubts and ask questions about everything according to sex and they get answers which are facts. They're not threatened that "sex is only for a wife and a husband, the first time hurts a lot and basically a women are there to serve men". When a 6-year-old girl asks her parents where babies come from, she get a true information instead of a story about bees and flowers or that babies are in cabbage which only ruins their outlook to things around them and they're left in this unawareness and curiosity for a long time. 15-year-olds have safe and conscious sex which gives them pleasure and they're aware of their own sexuality and, moreover, they like their own bodies and they aren't ashamed of them because they were never closed in this box named "tabu". And also, homosexuals have the same rights as heterosexuals do and they don't need any parades because nobody discriminates them.
Parents don't beat their children and instead of this they respect their kids and they listen to their opinions about whatever not forgetting about their owns. They don't punish kids, they don't yell, they don't close them in their room, they don't instruct them but they help and talk.
There's no determinant of beauty like "if you're a size 36 (European), you have bigger boobs, flat belly and waistline, rounded hips, you're max. 174cm tall (5'7'') and long legs, then you're beautiful; all the rest isn't good". Something like promoting leanness/obesity doesn't exist, but promoting being healthy does. And it doesn't matter if a healthy person has a right weight to his height or is 5kg heavier - nobody attacks anybody because of what they look like. In effect of that, anorexia or obesity don't exist. Also, nobody thinks that a woman should put make-up on her face to look "better".
People dress the way they want and there's no situations when someone would hear something like "black tights and shorts don't look stylish on your legs and I have a right to say it because I wrote a thesis about it and this is a rule you can't argue with." You can't find any guides about what to wear to look good or what not to wear. People pick clothes they like and they feel comfortable in and you can see women with blue and green hair wearing big pink jackets, short shorts, yellow tights and nobody call them "insane" or tell them they they're "devoid of taste" because everyone has their own taste and there are no rules about it.
There's no rules like "there has to be vodka at the wedding because people have more fun then and they're more relaxed". They can have fun without an alcohol because they're not afraid of "what will others say?!" They're not embarrassed in front of other people and they don't need any stimulants to have better time at the wedding, at birthday party or a regular party.
People don't kill animals to eat their meat or other products coming from animals. They don't hurt animals by testing on them. They don't kill to have fun and awards! They respect other living creatures and they don't treat them like something on lower category. They have knowledge about nourishment, human body and about what this body needs and they don't argue with other not having basic information. They're healthy, they have more energy, they don't have skin or digestion problems...
A woman walking with her newborn at a park can breast feed this little one when he's crying from hunger and nobody will call her a "disgusting cow" only because she dares to show a little bit of her breast in public to let her baby eat. Mothers who want to give birth by a C-section aren't worse than others and nobody calls them "unworthy to have kids" because if their decisions. Each woman decides about her own body the way she thinks is best for her and nobody teaches her what to do because everybody knows that this is her own body.
People with tattoos and piercing can find a normal job in which they don't have to cover/take off everything and there's nothing like being sure that tattooed people are bad and they're unsuitable to work on more serious positions. People don't judge one another based on piercing, tattoos and other things like that. They prefer to talk and to get to know another person and then have their opinion about them based on what they learned. There's also no racist in any way because people don't pay that much of an attention at appearance.
People don't vegetate but they make good money and they don't drudge making the lowest possible salary. They can afford paying all the bills, buying food they like, going to movies, concerts, clothes shopping, vacations and saving something for later. At the same time, they have time for a family and for rest. They can have three children if they want without a fear that they won't have money for school, food, clothes or doctors.
Media don't lie to us, there's no propaganda in any way - neither "drink milk and you'll grow big" nor "today's teenagers are stupid" - there's also no threatening people with things or event which truly didn't even happen and they're only an effect of an imagination that is there only to direct people the way they want. Government count with people and they don't make several times more money then random person. People aren't manipulated. Everyone has their own opinion and if they prefer to go to a different country or not to go vote, they're not taught and insulted but they're understood and left in peace.

Well, I could write and write but I'm afraid I'll go into my dreams too much... What would you add to what I talked about? Or what would you remove?


Talk to you next time!
Aga

Monday, June 8, 2015

Post bez tytułu.



Otworzyłam edytor nowego posta jakieś 20 minut temu i tak sobie siedzę i gapię się w puste okno. Kompletnie nie wiem, co napisać. I to nie jest tak, że nie mam żadnych myśli czy coś. Chodzi właśnie o to, że mam ich za dużo i trochę się gubię, bo nie chcę tak nawalać w jednej notce wszystkiego na raz. Może stworzę jakąś serię w stylu "pogadanki Agi" albo "dzień dobry z Ameryki" haha Nie wiem.

Przy okazji, czy jest tu ktoś, kto zna się trochę bardziej na kodach html? Lub ktoś, kto potrafi robić różne fajne rzeczy na bloggerze? Oraz ktoś, kto ogólnie zna się na tworzeniu stron internetowych? Jeśli tak, to prosiłabym o kontakt na gusiek.w@gmail.com, bo mam kilka pytań :) Dzięki!

Jestem w trakcie wymieniania mojej kosmetyczki całkowicie. Wszystkiego - tak kosmetyków do makijażu, jak i do pielęgnacji. Spowodowane jest to tym, że zaczęłam się interesować niektórymi rzeczami, którymi wcześniej się nie interesowałam czyli np. składami, jak one działają na skórę, po co, dlaczego, skąd, jak są wydobywane... Odkrywam nowe produkty i pomyślałam sobie, że chyba napiszę post na ten temat, bo czasami pojawiają się w różnych miejscach pytania dotyczące kosmetyków w Stanach, których w Polsce się nie znajdzie lub są ciężko dostępne. Myślę, że to będzie interesujące dla niektórych. 

Wiecie co, "Titanic" to film, który w życiu widziałam kilka razy i jakoś nigdy nie wzbudził we mnie jakichś szczególnych emocji. Wiadomo, smutne to, ale nie zdarzyło mi się reagować emocjonalnie. Aż do wczoraj. Nate nigdy wcześniej nie widział tego filmu, więc zaproponowałam, że możemy ogarnąć. Wzbraniał się przez chwilę, ale w końcu się zgodził. Na szczęście spodobało mu się i w ogóle, więc ulga dla mnie. Ale właśnie wczoraj był ten jedyny raz, gdy tak się strasznie popłakałam, że aż sama byłam zdziwiona. I wiecie, co sobie pomyślałam? Wydaje mi się, że to dlatego, że do tej pory nigdy nie miałam nikogo, kogo mogłabym stracić, więc oglądałam to bez żadnych emocji. A teraz oglądając zastanowiłam się, co ja bym zrobiła, gdybyśmy z Nathanem byli w takiej sytuacji... I koniec, łzy jak wodospad.

OK, krótko dzisiaj, ale za minutkę muszę wyjść z domu, więc nie będę już dłużej trzymać tego w wersji roboczej. Na koniec dodaję kilka fotek. 


Ja i mała Abigail! Córeczka mojej koleżanki. Słodziak!

Wrzuciłam to niedawno na Instagram, więc wrzucam i tu :-D 

Nie wiem czemu, ale nie otworzyłam okna w aucie, jak robiłam to zdjęcie. Nie pomyślałam! Jedna z czterech tęczy, które widziałam w ciągu 10 minut i niestety nie najlepsza, ale i tak zrobiłam foto :-)  

Jako że pogoda dopisuje to basen jest genialnym pomysłem na spędzanie wolnego czasu. 

Znacie to? ;-)



I piosenka!




Do następnego!
Aga

Post without a title.



I opened a window to add a new post like 20 minutes ago and I keep staring at it when it's still empty. I completely don't know what to type. And it's not that I don't have any thoughts or something. It's that I have a lot of them and I'm a little bit lost because I don't want to talk about everything in one post. Maybe I'll create a series like "Aga's talks" or "good morning from America" haha I don't know.

I'm in a process of changing all of my cosmetics. It's because I started to read about some stuff I didn't really know about earlier like, for example, ingredients, how they influence skin, what for, why, where they're come from... I found new products and I thought I'll probably add a post about this on my blog since there's a lot of questions regarding cosmetics in the US which aren't available in Poland. And I think it'll be interesting for some.

You know what, "Titanic" is a movie which I saw several times in my whole life and it never made me emotional. I mean, it's sad but I never reacted in any way, really. Until yesterday. Nate never saw this movie before so I proposed we could watch it. He was about to refuse it but he agreed eventually. Fortunately, he liked it so I felt a relief. And yesterday was this one time when I cried so much that I was surprised myself. And you know what I thought? I think it's because before yesterday I never had anyone who I could lose so I watched it without any emotions. But this time while watching I was wondering what I'd do if me and Nathan were in a situation like that... And that's all, tears like a waterfall.

OK, I kept it short today but I need to go out in a minute so I won't keep this post as a draft anymore. I'm adding a few pictures for the end.


Me and a little Abigail! My friend's daughter. Cuteness overload!

I posted this pic on my Instagram so I'm posting this here too. 

I know I should have opened the window in my car to take this pic. I didn't think of it! One of four rainbows I saw during 10 minutes and unfortunately not the best one but I took a pic anyway :-) 

Since the weather is good, spending time at a pool is a genius idea. 

Do you know this feeling? :-)


And a song!




Talk to you next time!
Aga

Monday, June 1, 2015

Ciut więcej o Mother's Day i zajęta Alicia. | Moje przemyślenia na temat bycia au pair.



Hejka!

Alicia mnie wczoraj strasznie rozbawiła. Była u Fang i Nate wysłał jej wiadomość na WeChat (chińska aplikacja do rozmów) i powiedział: 
I'd like to spend some time with you today when you're available.
Alicia odpowiedziała po kilku godzinach:
Ohh, it's so nice of you! Unfortunately, I'm not available today because I have a very important meeting with my friend.
Szkoda, że nie mogę Wam tu przedstawić tonu głosu, ale powiem Wam, że się uśmiałam!
Poza tym, czy ja Wam pokazywałam, co Alicia dała mi na Mother's Day? Bo wydaje mi się, że tylko o tym wspomniałam, a żadnego zdjęcia nie dodałam, więc pozwólcie, że pochwalę się dzisiaj. Kartka i kwiatki... sztuczne, bo prawdziwe umarłyby szybko, a ona chciała, bym miała coś na zawsze :)



Jak już wiecie, tutaj jest sporo zwierząt dookoła i prowadząc auto na drogach innych niż międzystanowe, powinno się mieć oczy dookoła głowy. Szczególnie w nocy. Fajne jest to, że czasem można sobie wyjrzeć za okno i zobaczyć niektóre z nich, jak sobie spędzają wolny czas ;) No chyba, że to kojoty, to już nie jest tak fajnie. No ale zmierzam do tego, że chciałam Wam pokazać dwie fotki, które zrobiłam wczoraj.



***

Chciałam Wam o czymś opowiedzieć. Takie trzy przypadkowe i najnowsze historie, z którymi spotkałam się w ostatnim czasie.

Byla sobie dziewczyna, która znalazła swój perfect match i nie mogła się doczekać wylotu do owej rodzinki, która wtedy była super ekstra. Po niedługim czasie na jaw wyszły pewne rzeczy, które całkowicie zmieniły obraz owej rodziny i obróciły go o 180 stopni, bo okazało się, że prawie wszystko, o czym ona wiedziała, było kłamstwem.
Druga historia to dziewczyna, która dostała wiadomość od pewnej rodziny podobno z agencji (i to takiej zatwierdzonej przez departament stanu, a całą listę znajdziecie TUTAJ); miała normalnie zdjęcia, nawet info szkoły jednego z dzieci, itp. Wszystko było dopracowane (prawie) perfekcyjnie i dziewczyna ta miała nawet kontakt z LCC. Coś jednak nie dawało jej spokoju, więc napisała do kogoś innego z tejże agencji i okazało się, że tak - osoba o tym nazwisku rzeczywiście tam pracuje, ale nie ma kontaktu z nikim z całej tej grupy. Wyszło również na jaw, że host mom, LCC oraz była au pair to jedna i ta sama osoba, która po prostu próbowała naciągnąć tę dziewczynę na ponad tysiąc dolców.
Ostatnia historia na teraz to dziewczyna, która była naciskana przez agencję, by przestała "wybrzydzać", bo w przeciwnym razie zablokują jej konto (swoją drogą, zrobiłam mały research na ten temat, bo słyszałam takie coś od trzech osób w ciągu ostatniego tygodnia i okazało się, że zdarza się to dość często). Zdecydowała się pojechać do rodziny, do której nie miała zbyt wiele ciepłych uczuć m.in. dlatego, że nie miałaby samochodu do dyspozycji w wolnym czasie oraz dlatego, że rodzina ta miała czwórkę dzieci, a ona wiedziała, że to ponad jej siły. Na miejscu okazało się, że kobieta jest w 4 miesiącu ciąży, o czym nie napisała na profilu.

Według mnie to jest tak, że jest MNÓSTWO dobrych historii, multum zadowolonych au pair oraz tysiące naprawdę fajnych rodzin. Natomiast internet jest miejscem, w którym czyta się głównie o tych gorszych, bo tymi pozytywnymi mało kto się chwali. Dlatego też nie piszę tego po to, by zniechęcić wszystkich do programu au pair! Piszę to dlatego, że ostatnio dużo się czyta o rematchach i, szczerze mówiąc, irytują mnie niektóre komentarze na ich temat. A jak już wiecie, ja lubię pisać o tym, co mnie irytuje ;)

W mojej opinii to jest tak, że rodziny są dla agencji ważniejsze niż au pair, bo to rodziny płacą, ALE au pair ma święte prawo do decydowania o tym, gdzie pojedzie; do odmawiania tym, którym nie ufa; do podejmowania samodzielnych decyzji; do stawiania swoich barier! Jeśli konsultantka z agencji grozi, że zablokuje wam konto, jeśli będziecie tak "wybrzydzać", to wyjaśnijcie, o co wam chodzi i pod żadnym pozorem nie jedźcie do kogoś tylko dlatego, że konsultantka wali takie teksty! To WY będziecie spędzać z tą rodziną rok, więc musicie być pewni, że chcecie do nich pojechać. Jeśli macie jakieś negatywne przeczucia, to wyjaśnijcie je najpierw z rodziną; powiedzcie, o co wam chodzi. Idąc dalej, nie kierujcie się tylko lokalizacją, bo nawet ta wymarzona przez wielu Kalifornia nie da nic, jeśli rodzina będzie okropna i warunki nie będą wam w ogóle odpowiadać. To ma być wasz rok, który będziecie później fajnie wspominać, a nie czas, w którym będziecie się denerwować i płakać, że jednak nie jest tak fajnie i chcielibyście wrócić do domu. Kolejną rzeczą jest to, że według mnie ważne jest to, by nie zapominać o sobie. Oczywiście w czasie rozmowy na Skype pytania dotyczące dzieci są ważne (no i powinny au pair interesować raczej), ale nie zapominajcie o tym, że wy również jesteście ważni. Dlatego też jeśli np. chcielibyście jeść obiady z rodziną czy cokolwiek takiego, chcecie być traktowani jako członek rodziny, a obawiacie się, że tak nie będzie - podzielcie się waszymi obawami. Bo później jest zdziwienie, że jest tyle rematchy i wszystko zazwyczaj zwalane jest na rodzinę, a ja z wielu historii, o których słyszałam, powiedzieć mogę, że wina rzadko stoi tylko po jednej stronie (jeśli już chcemy tu wskazywać winnego, czego nie lubię, ale nie wiem, jak inaczej to ubrać w słowa). Coś jeszcze o czym myślałam, to fakt, że według mnie istotne jest świadome zgodzenie się na warunki programu, a co za tym idzie przeczytanie i zrozumienie umowy z agencją, umowy z rodziną oraz warunków ubezpieczenia i zgodzenie się na to wszystko lub nie zgodzenie się i nie branie udziału w programie. Jeśli ktoś oczekuje, że przyleci do US, będzie sobie tylko odpoczywać i wszystko będzie miał podane na tacy, to niestety trochę się rozczaruje. 

Mam wątpliwości, które mnie męczą od jakiegoś czasu i długo zastanawiałam się czy o nich wspomnieć i w końcu zdecydowałam, że to zrobię. Nie mam na celu atakowania nikogo oraz nie kieruję tego do nikogo konkretnego! Po prostu nie rozumiem pewnych kwestii i chętnie spojrzałabym na nie oczami innych, więc jeśli macie jakieś zdanie na temat tego, o czym napisałam poniżej i chcecie się nim podzielić w komentarzach, to ja bardzo chętnie poczytam.
1. Jest sporo dziewczyn, które uważają, że au pair to tania siła robocza, że ich sytuacja jest niesprawiedliwa, bo zarabiają śmieszne pieniądze i wszystko jest nie fair i w dodatku czasem muszą płacić za paliwo (biorąc auto do celów prywatnych) w momencie, kiedy WSZYSTKIE warukni podane są na tacy w umowach przed ich podpisaniem... Nie rozumiem więc dlaczego osoby, które mają takie zdanie, zgadzają się na to wszystko i wyjeżdzają mimo swoich poglądów.
2. Są sytuacje, kiedy to rodziny wymagają od au pair czegoś, czego wymagać nie powinni. Mogą oczywiście poprosić o zrobienie i złożenie ich prania czy też ugotowanie obiadu dla całej rodziny i sprzątnięcie ze stołu, ale nie mają prawa tego wymagać. Nie rozumiem, dlaczego au pair, którzy nie chcą tego robić, zgadzają się na to mimo swojej niechęci.
3. Nie rozumiem, dlaczego w tak wielu sytuacjach rematch jest jedynym i pierwszym wyjściem z problemowej sytuacji, zapominając chociażby o rozmowie.
4. Mnóstwo osób koniecznie chce lecieć do Kalifornii. Nawet w sytuacji, gdy nigdy wcześniej nie byli w US - Kalifornia to marzenie! Wiele osób wybiera rodzinę kierując się lokalizacją i zdarza się, że lecą do kogoś, kto im nie odpowiada, ale kto jest w miejscu, w którym oni chcą być. Nie rozumiem, co jest takiego w tej Kalifornii oraz dlaczego jest tak bardzo przekładana nad rodzinę. (Tak, ja też chciałam lecieć do Kalifornii. W moim przypadku było to spowodowane tym, że mieszka tam ktoś, kto chciał, bym przyleciała.)
5. Zdarza się niestety, że rodziny ewidentnie zachowują się tak, jak zdecydowanie nie powinny. Np. nie kupują au pair jedzenia, nie pozwalają na wzięcie urlopu, wymagają pracy po 60h tygodniowo... Nie rozumiem, dlaczego au pair się na to zgadzają poprzez zaciskanie zębów i staranie się przetrwać.
6. Jest wiele dziewczyn i chłopaków, którzy zwyczajnie nie lubią dzieci i denerwuje ich wszystko, co dzieci robią, mówią, itp. Nie rozumiem więc, dlaczego decydują się na bycie au pair i poświęcanie dzieci w celu spełnienia swojego marzenia.

No, tyle. Cieszę się, że mam tego bloga i mogę gadać o czym mi się tylko zechce ;).


Do następnego!
Aga

A little bit more about Mother's Day and busy Alicia. | My thoughts about being an au pair.



Hey there!

Alicia made me laugh yesterday a lot. She was with Fang and Nate sent her a message on WeChat (a Chinese app) and said:
I'd like to spend some time with you today when you're available.
Alicia responded after several hours:
Ohh, it's so nice of you! Unfortunately, I'm not available today because I have a very important meeting with my friend.
Too bad I can't show you a tone of her voice but I must say I laughed hard!
What's more, have I showed you what Alicia gave me for Mother's Day? I think I just said it but I didn't show you any pictures so let me show you one now. A card and flowers... Fake because real ones would die fast and she wanted to give me something that would stay with me forever :)



As you already know, there's a lot of animals around and when you drive a car especially on smaller roads you should have eyes around your head. Especially at night. It's cool that you sometimes can take a look outside and see some of them hanging out ;) As long as they're not coyotes. I'm showing you two pics I took yesterday.



***

I'll tell you three random stories I heard lately.

There was a girl who found her perfect match and she couldn't wait to go and meet this family in real life. Not a long time ago after her matching process, she found out things which turned her view of the family completely. Almost everything she knew about them was a lie.
Second story is about a girl who received a message from a family which was in an agency (supported by Department of State! the full list is available HERE; she had pictures and even information about one of children's school, etc. Everything was worked out (almost) perfectly and this girl was in touch with Area Director even. But there was something that made her wonder and so she sent a message to someone else from that agency and yes - a person with the same name actually works out there but she doesn't talk with any of them. She also found out that host mom, Area Director and previous au pair were the same person who only tried to get thousand dollars from her.
The last story is about a girl who was pushed by someone from an agency to stop being "picky" because otherwise they'll block her profile (by the way, I did a little research on it and I found out it happens often). She decided to go to a family who she didn't really have many positive feelings with because, for example, she wouldn't be able to use a car for personal purposes or that family has four children and she knew it was too much for her. When she got there, she found out that a woman was 4 months pregnant what she didn't say anything about on their profile.

In my opinion there's plenty of good stories, tons of happy au pairs and thousands of really cool families. Whereas, the Internet is full of negative ones because people don't share any good stories. So I'm not writing this because I want to discourage any of you to become an au pair! I'm writing it because lately I've seen so many things about rematches and, honestly, I get irritated by some of comments I read. And, as you already know, I like talking about what irritates me ;)

I believe that host families are more important for agencies than au pairs because families are the ones who pay BUT au pair has a right to decide where she'll go; to refuse people she doesn't trust; to make her own independent decisions; to set her boundaries! If a woman from an agency threatens that she'll block your profile if you keep being "picky" then explain her what you mean and don't go to a family you don't want to go under any circumstances. YOU'll be with a family for a year so you need to be sure you want to go there. If you have any negative feelings, talk them through with family; tell them what you feel and think. Don't put a location as the most important factor because even this dreamed by many California won't do any good if a family will be terrible and nothing will work for you. It's supposed to be your year to remember well later and not time when you get nervous all the time, when you cry that it's not what you wanted and you want to go home. Another important thing to me is not forgetting about yourself. Of course, during your Skype meeting with a family questions about children are very welcome but don't forget that you're important as well. So if you want to eat dinners with family, you want to be treated as a member of their family but you're afraid it won't happen - share your concerns. Because later people are surprised how many au pairs go to rematch and usually everything is put on family's side but from all the stories I've heard so far I can tell you that a blame is usually NOT on one side only (if we want to blame anyone... I don't like it but I don't know how to explain it in any other way). One more thing I thought about is that it's important to be conscious while agreeing for au pair program conditions which means reading and understanding agreements with agency, family and also conditions regarding a health insurance and agreeing on it or not agreeing and not taking a part in au pair program. If someone expects to come to the US, rest all the time and that he'll get everything not having to do a thing... he'll be disappointed.

I have some doubts and I've been thinking about them for a long time now. I wasn't sure if I wanted to talk about them but I decided to do it. I'm not attacking anyone and I'm not asking anyone specific! I just don't understand a few things and I'd like to look at them though someone else's eyes so if you have any opinions about what I'm going to talk about below and you want to share, feel free to do it.
1. There's a lot of girls who think that au pair is just a cheap worker and that their situation isn't fair because they have little money and in general everything isn't fair and they even have to pay for gas sometimes (taking a car for personal purposes) when ALL the conditions are written in agreements and are available to read before signing them. I don't understand why people with such opinions agree on everything and go to the USA despite their believes.
2. There are situations when host families require an au pair to do something that they're not allowed to require. They can ask to do their laundry and cook a dinner for a whole family and then clean it but they're not allowed to require that. I don't understand why au pairs who don't want to do things like that, agree to do them anyway. 
3. I don't understand why in so many situations rematch is the only and the first option to end a problematic situation, forgetting about conversation even.
4. Tons of au pairs necessarily want to go to California. Even though they've never been to the US before - California is their dream! A lot of people pick a family regarding their location only and it happens that they go to people they don't really like already but who are in a place they wanted to live. I don't understand what's in California and I don't understand why it's put above a good family. (Yes, I wanted to go to California as well. In my case it was caused because of one person living there who wanted me to come.) 
5. Unfortunately it happens that host families do something they really shouldn't do. For example, they don't buy food for au pair, they don't let au pair take her vacation, they require her to work 60hrs per week... I don't understand why au pairs agree for that by pretending everything is fine.
6. There's a lot of girls and boys who simply don't like children, get annoyed because of everything children do, say, etc. I don't understand why they decide to be an au pair and sacrifice kids just to make their dreams come true.

OK, that's all. I'm glad I have this blog and I can talk about whatever's on my mind ;)


Talk to you next time!
Aga